W lipcu dostałem od Torstena Steina zaproszenie do udziału w zlocie FKTT w Rosswein, zaplanowanym w dniach 23-26 października 2008r. Decyzję musiałem podjąć do końca miesiąca – planowanie układu modułów, rozkładu jazdy itp. zajmuje trochę czasu. Zdecydowałem się, pomimo, że zlot pokrywał się z Salonem „Hobby”. Na szczęście ten drugi został przełożony o tydzień i mogłem uczestniczyć w obu imprezach.
Rosswein to niewielkie miasteczko położone wśród wzgórz w połowie drogi między Dreznem a Lipskiem. W samym mieście trochę się pogubiłem – okazało się, że Niemcy również remontują drogi i zamykają dla ruchu ulice. Po odrobinie kluczenia w końcu dotarłem pod halę sportową, w której zlot miał się odbyć. Szybko rozładowałem samochód i skorzystałem z miejscowego złocistego specjału. Musiałem czekać z ustawieniem makiety na rozstawienie modułów czeskich – Giemolewo było stacją graniczną z koleją CSD. Po zmontowaniu i wypoziomowaniu wszystkich skrzynek, podłączeniu elektryki, zaprogramowaniu lokomotyw można było udać się na spoczynek, aby od piątkowego poranka zacząć zabawę.
Założeniem spotkania była imitacja ruchu kolejowego pomiędzy kolejami DR, DB, CSD i PKP na przełomie lat 80. i 90., stąd na makiecie królował tabor z tego okresu. Szczególny nacisk był położony na pociągi pasażerskie, wymiana towarów na tym spotkaniu przebiegała zdecydowanie słabiej niż w Brieskow. W ruchu towarowym dominowały składy marszrutowe. Ze względu na brak trakcji elektrycznej na większości modułów pociągi ciągnęły lokomotywy spalinowe i sporadycznie parowozy. Nie zabrakło również wagonów motorowych i spalinowych jednostek trakcyjnych.
Rozkład jazdy obejmował jedną dobę, czas modelarski 1:4, a więc jeden obieg rozkładu trwał 6 godzin. Na koniec każdego dnia były jazdy dowolne, czyli można było jeździć taborem nie ujętym w rozkładzie. Wygląda to tak, że czas /rozkład/ zatrzymywany jest w dowolnym miejscu, a tabor rozkładowy dojeżdża do najbliższej stacji. Na stacjach zostawia się przynajmniej jeden tor wolny, aby chcący pojeździć czymś innym nie mieli problemów z przejazdem. Jeśli w jazdach dowolnych wykorzystuje się tabor rozkładowy, to po zakończeniu tych jazd musi on wrócić na to miejsce, z którego został zabrany.
Giemolewo było jedyną stacją PKP, więc obsługiwało wyłącznie ruch międzynarodowy, a zatem nie było obłożone nadmiarem pracy. W rozkładzie były 4 pary pociągów pośpiesznych, 2 osobowych i 4 towarowych. Składy pośpieszne prowadziła SU46, towarowe – ST44 wymiennie z czeską 555.1. Pociągi osobowe realizowane były czeskimi „motoraczkami”. Sporadycznie w Giemolewie pojawiała się czeska manewrówka, aby zabrać nadmiar wagonów towarowych.
Czas przy makiecie upłynął szybko i w samo południe /niedzielne/ został zasygnalizowany koniec zabawy, a początek wniosków, podsumowań i pakowania. Przez całe spotkanie udało się zrealizować 4,5 rozkładu. Tabor poruszał się po ponad 300 metrach torów. Niestety nie obliczono ilości przewiezionych pasażerów i masy przewiezionych ładunków, ale myślę, że mała kolej niewiele ustępowała w tej mierze kolei realnej. Z prawdziwą przyjemnością odwiedzę Rosswein w następnym roku. Dzięki Panowie!
A dla wszystkich którzy nie byli trochę zdjęć i filmów na pocieszenie.
Galeria Macieja Browarskiego
Galeria Grzegorza Molendy
Relacja klubu Zababov z Czech
Tekst: Grzegorz Molenda
Zdjęcia: Grzegorz Molenda, Maciej Browarski